- Szukasz Anthony’ego – stwierdził chłopak, w kuszący sposób oblizując widelec, wyrywając starszego z zamyślenia. Odłożył go na chwilę obok naczynia. Krwawy zmrużył oczy, przyglądając się uważnie młodszemu, którego zachowanie zdecydowanie było odmienne niż sprzed chwili. Gdzie się podział ten florysta, od którego biło zdenerwowanie?
- Skąd wiesz? – Zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc, w jaki sposób młodszy przejrzał jego zamiary, ani co właśnie zaczęło się dziać. Skrupulatnie dbał o detale w czasie rozmowy, żeby była jak najbardziej naturalna.
- Sam mi powiedziałeś chwilę temu — wyjaśnił, zapierając dłonie na torsie. Noah pokręcił głową zirytowany, nie, to nie było możliwe!
Niczego niespodziewającego się chłopaka złapał mocno za kołnierz i z nieludzką siłą przeciągnął po stoliku, strącając praktycznie wszystko, co się na nim znajdowało. Przyciągnął niższego bruneta do siebie i pochylił się nad jego uchem.
- Jeśli to powiedziałem wiedz, że nie mam w naturze zabijać, ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek – powiedział spokojnie niskim głosem. – Lepiej mi powiedz, gdzie on jest – dodał krótko, chłodnym tonem.
Cedrik wziął głębszy wdech, kręcąc przecząco głową, łapiąc Krwawego za ramiona, aby poprawić się na stoliku.
- Nie zrobisz tego… - odpowiedział pewnie.
W tym momencie brwi starszego podjechały do góry, skąd wzięła się w nim taka pewność? Spojrzał na niego pytająco, gdy ten śmiało objął go za szyję i przyciągnął do gorącego pocałunku. Mruknął zaskoczony, kompletnie tego nie przewidując. Było to nader nierealne, młodszy nie mógł być tak chętny. Noah zdawał sobie sprawę, że nie jest przeciętnej urody, ale na pewno nie takiej, by się zaraz na niego rzucać. Zmarszczył brwi w zastanowieniu, oddając pieszczotę, która była… Właściwie, jakby jej nie było, nie czuł jego smaku ani pulsu krwi. Nawet podejrzane było dla niego to, że siedzieli w kawiarni, przeciągnął go po stoliku i nikt nie zareagował na dźwięk tłuczonych talerzy z porcelany, czy też ich zachowanie. No tak! Nie było żadnego hałasu, a jeśli nie było, oznaczało tylko jedno… To nie była rzeczywistość. Nagle wszystko zaczęło ciemnieć przed oczami bruneta, zamknął powieki i otworzył je ponownie, mrugając szybko.
Wszystko było sprzed stanu, kiedy miał lekkie zaburzenie wzroku. Cerdik jadł sałatkę, nabijając widelcem pomidora, a wszystko leżało na swoim miejscu. Odchrząknął, czując się nieco niezręcznie – w końcu w tej halucynacji całowali się z pasją.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem niczego głupiego, kiedy byłem… nieobecny – odparł. Cóż, nie spodziewał się iluzji, ani tym bardziej, żeby ktoś ją specjalnie nakładał. Miał tylko głęboką nadzieję, że siedział cicho i nic nie mówił na głos, ani nie gestykulował. Doprawdy byłoby to zbyt kompromitujące, zresztą… Nie chciał przestraszyć osoby, do której miał pośredni interes.
Chłopak zmieszał się lekko, czując nerwową atmosferę. Skończył swoje danie i po paru sekundach podniósł na niego wzrok, jakby nic się nie stało.
- Nie, po prostu trochę odpłynąłeś — odpowiedział, nie chcąc ani trochę kontynuować tego tematu.
Noah skinął tylko głowa.
- Jak się domyślam, była to twoja umiejętność? - bardziej stwierdził niż spytał, chcąc się upewnić.
W końcu, jaka osoba miałaby z zewnątrz rzucać na niego hipnozę? Nie miało to najmniejszego sensu, tym bardziej że wiedziałby, iż ktoś go śledził. Ani nie sądził, żeby kwiaciarz celowo jej użył. Chyba że pracował, jako złodziej i okradał ludzi z pieniędzy podczas spotkania, w co z czystym sumieniem wątpił.
- Można tak powiedzieć — przytaknął nieco niechętnie, odkładając brudne naczynie na bok. Skupił swoją uwagę bardziej na filiżance, delikatnie pocierając opuszkiem palca jej ucho.
- Raczej nie użyłeś jej świadomie... - zauważył. - Często tak ci się przytrafia? - spytał szczerze zaciekawiony. - Rzadko spotykam osoby z tak intrygującą umiejętnością, wybacz moją ciekawość – uśmiechnął się przepraszająco.
Skoro znalazł taką perełkę, aż ostrzył sobie pazury, by tylko z niej skorzystać. Praca z nim byłaby doprawdy interesująca, w szczególności, gdyby wykorzystał jego naturalny talent. Manipulacja krwią była męcząca, tym bardziej że, niekiedy musiał prowadzić swoje ofiary przez spory kawał drogi i znaleźć jeszcze energię, żeby je uprowadzić bądź zabić.
Brunet zakręcił się trochę nerwowo na krześle.
- To prywatna sprawa, o której nie chcę rozmawiać – odparł dość chłodno. Noah nie chciał naciskać na chłopaka, tym bardziej że faktycznie zaczął się denerwować. Jego krew nieprzyjemnie pulsowała, aż jej dźwięk był tak bardzo nieznośny, że czuł się tak, jakby przykładał ucho do szumiącego telewizora podczas migreny.
Zmarszczył brwi, masując lekko nasadę nosa.
- Nie musisz się denerwować, naprawdę – westchnął ciężko — strasznie mi szumi w uszach od twojego pulsu – wyjaśnił, delikatnie zwalniając przepływ życiodajnej cieczy w organizmie florysty.
Kiedy było dość znośnie, odetchnął z ulgą, mogąc poskładać myśli.
- Prawie bym przez to zapomniał o tym — mruknął, sięgając do kieszeni skórzanej kurtki. Wyciągnął z wewnętrznej kieszonki zaadresowaną kopertę do blondwłosego demona i podał mężczyźnie.
Cedrika zmroziło przez ten tekst jeszcze bardziej.
- Co to? - wziął kopertę drżącą ręką.
Krwawy mógłby przysiąc, że bladość, jaką osiągnął chłopak, była większa niż naturalny odcień skóry, jaki posiadał. Gdyby ktoś spytał, czy spotkał kiedykolwiek w życiu najbledszą postać, odpowiedziałby potwierdzająco i ośmieliłby się wymienić właśnie młodszego bruneta jako przykład.
- List do Anthony’ego. Skoro nie da się z nim porozmawiać w cztery oczy, chciałbym, abyś ją do niego dostarczył. W zamian mogę Ci pomóc z panowaniem nad mocą — powiedział spokojnie, przyglądając się jego dłoniom.
Zastanawiał się, czego tak się bał. Zaczął podejrzewać, że mógł faktycznie powiedzieć, co nieco na głos. Chłopak przeczytał, co było napisane na kopercie, po czym dość nagle podniósł na niego wzrok.
- A co jeśli mu go nie dostarczę? - wolał zapytać o najgorszy scenariusz.
- Cóż, straci doprawdy wysoki zarobek – oznajmił, jakby było to nic wielkiego, nie chcąc go stresować. Liczył, że tym, chociaż trochę uspokoi jego nerwy. - Zapewne też byś dobrze przy tym zarobił – dodał na zachętę.
Nephalem patrzył na niego chwilę w zastanowieniu, po czym schował list do kieszeni i wzruszył ramionami.
- Nie wiem, czy dostanie ten list, ale zrobię, co mogę — rzucił dość obojętnie.
Pół demon tylko machnął lekko ręką.
- Domyślam się, że jego przełożeni mogą pierwsi odczytać, jest do nich, jak i do niego skierowany treścią – podrapał się po policzku – W teorii mógłbym sam go dostarczyć, jednak jestem dość zajęty pracą, by się tam dostać – odparł, krzywiąc się lekko.
Nie miał ani chwili na latanie za Ruchem Oporu i szukanie ich przełożonych, prawdę mówiąc, co chwilę zmieniali swoje położenie. Na pewno musiałby poświecić temu z dobre kilka dni, w które mógłby zarobić miliony. Stracenie potencjalnego zarobku było dla Noah nieopłacalne, wolał wykorzystać przyjaźń kwiaciarza z rebeliantem. Zapewne zdradził mu, gdzie mogliby się domniemanie spotkać, bądź jakkolwiek się skontaktować.
- To wszystko? - wolał się upewnić, czy nagle nie wyskoczy mu z kolejnym listem. Przyłożył filiżankę do swoich ust, dopijając jej zawartość, jaką była zielona herbata.
- Hmm… - zmrużył oczy w lekkim zastanowieniu. Doszedł do wniosku, że chciałby, aby chłopak dał mu znać po podjęciu decyzji, czy chce skorzystać z jego usługi. Wyciągnął kartkę i starannie zapisał na nim swój numer telefonu, po czym podsunął ją Cedrikowi.
Ten westchnął cicho, wziął i przesunął wzrokiem tym razem po ciągu liczb.
- Twój? – spytał dla pewności.
- Mój, ale dla ciebie — odparł halfbreed. - Jeśli będziesz chciał się spotkać, wyjść na randkę albo zwyczajnie spróbować nauczyć się minimalnej kontroli nad hipnozą, z chęcią ci pomogę – powtórzył swoją ofertę, po czym machnął ręką do kelnerki. Uśmiechnął się do niej miło i gdy ta tylko podeszła, poprosił o rachunek.
- Skąd wiesz? – Zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc, w jaki sposób młodszy przejrzał jego zamiary, ani co właśnie zaczęło się dziać. Skrupulatnie dbał o detale w czasie rozmowy, żeby była jak najbardziej naturalna.
- Sam mi powiedziałeś chwilę temu — wyjaśnił, zapierając dłonie na torsie. Noah pokręcił głową zirytowany, nie, to nie było możliwe!
Niczego niespodziewającego się chłopaka złapał mocno za kołnierz i z nieludzką siłą przeciągnął po stoliku, strącając praktycznie wszystko, co się na nim znajdowało. Przyciągnął niższego bruneta do siebie i pochylił się nad jego uchem.
- Jeśli to powiedziałem wiedz, że nie mam w naturze zabijać, ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek – powiedział spokojnie niskim głosem. – Lepiej mi powiedz, gdzie on jest – dodał krótko, chłodnym tonem.
Cedrik wziął głębszy wdech, kręcąc przecząco głową, łapiąc Krwawego za ramiona, aby poprawić się na stoliku.
- Nie zrobisz tego… - odpowiedział pewnie.
W tym momencie brwi starszego podjechały do góry, skąd wzięła się w nim taka pewność? Spojrzał na niego pytająco, gdy ten śmiało objął go za szyję i przyciągnął do gorącego pocałunku. Mruknął zaskoczony, kompletnie tego nie przewidując. Było to nader nierealne, młodszy nie mógł być tak chętny. Noah zdawał sobie sprawę, że nie jest przeciętnej urody, ale na pewno nie takiej, by się zaraz na niego rzucać. Zmarszczył brwi w zastanowieniu, oddając pieszczotę, która była… Właściwie, jakby jej nie było, nie czuł jego smaku ani pulsu krwi. Nawet podejrzane było dla niego to, że siedzieli w kawiarni, przeciągnął go po stoliku i nikt nie zareagował na dźwięk tłuczonych talerzy z porcelany, czy też ich zachowanie. No tak! Nie było żadnego hałasu, a jeśli nie było, oznaczało tylko jedno… To nie była rzeczywistość. Nagle wszystko zaczęło ciemnieć przed oczami bruneta, zamknął powieki i otworzył je ponownie, mrugając szybko.
Wszystko było sprzed stanu, kiedy miał lekkie zaburzenie wzroku. Cerdik jadł sałatkę, nabijając widelcem pomidora, a wszystko leżało na swoim miejscu. Odchrząknął, czując się nieco niezręcznie – w końcu w tej halucynacji całowali się z pasją.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem niczego głupiego, kiedy byłem… nieobecny – odparł. Cóż, nie spodziewał się iluzji, ani tym bardziej, żeby ktoś ją specjalnie nakładał. Miał tylko głęboką nadzieję, że siedział cicho i nic nie mówił na głos, ani nie gestykulował. Doprawdy byłoby to zbyt kompromitujące, zresztą… Nie chciał przestraszyć osoby, do której miał pośredni interes.
Chłopak zmieszał się lekko, czując nerwową atmosferę. Skończył swoje danie i po paru sekundach podniósł na niego wzrok, jakby nic się nie stało.
- Nie, po prostu trochę odpłynąłeś — odpowiedział, nie chcąc ani trochę kontynuować tego tematu.
Noah skinął tylko głowa.
- Jak się domyślam, była to twoja umiejętność? - bardziej stwierdził niż spytał, chcąc się upewnić.
W końcu, jaka osoba miałaby z zewnątrz rzucać na niego hipnozę? Nie miało to najmniejszego sensu, tym bardziej że wiedziałby, iż ktoś go śledził. Ani nie sądził, żeby kwiaciarz celowo jej użył. Chyba że pracował, jako złodziej i okradał ludzi z pieniędzy podczas spotkania, w co z czystym sumieniem wątpił.
- Można tak powiedzieć — przytaknął nieco niechętnie, odkładając brudne naczynie na bok. Skupił swoją uwagę bardziej na filiżance, delikatnie pocierając opuszkiem palca jej ucho.
- Raczej nie użyłeś jej świadomie... - zauważył. - Często tak ci się przytrafia? - spytał szczerze zaciekawiony. - Rzadko spotykam osoby z tak intrygującą umiejętnością, wybacz moją ciekawość – uśmiechnął się przepraszająco.
Skoro znalazł taką perełkę, aż ostrzył sobie pazury, by tylko z niej skorzystać. Praca z nim byłaby doprawdy interesująca, w szczególności, gdyby wykorzystał jego naturalny talent. Manipulacja krwią była męcząca, tym bardziej że, niekiedy musiał prowadzić swoje ofiary przez spory kawał drogi i znaleźć jeszcze energię, żeby je uprowadzić bądź zabić.
Brunet zakręcił się trochę nerwowo na krześle.
- To prywatna sprawa, o której nie chcę rozmawiać – odparł dość chłodno. Noah nie chciał naciskać na chłopaka, tym bardziej że faktycznie zaczął się denerwować. Jego krew nieprzyjemnie pulsowała, aż jej dźwięk był tak bardzo nieznośny, że czuł się tak, jakby przykładał ucho do szumiącego telewizora podczas migreny.
Zmarszczył brwi, masując lekko nasadę nosa.
- Nie musisz się denerwować, naprawdę – westchnął ciężko — strasznie mi szumi w uszach od twojego pulsu – wyjaśnił, delikatnie zwalniając przepływ życiodajnej cieczy w organizmie florysty.
Kiedy było dość znośnie, odetchnął z ulgą, mogąc poskładać myśli.
- Prawie bym przez to zapomniał o tym — mruknął, sięgając do kieszeni skórzanej kurtki. Wyciągnął z wewnętrznej kieszonki zaadresowaną kopertę do blondwłosego demona i podał mężczyźnie.
Cedrika zmroziło przez ten tekst jeszcze bardziej.
- Co to? - wziął kopertę drżącą ręką.
Krwawy mógłby przysiąc, że bladość, jaką osiągnął chłopak, była większa niż naturalny odcień skóry, jaki posiadał. Gdyby ktoś spytał, czy spotkał kiedykolwiek w życiu najbledszą postać, odpowiedziałby potwierdzająco i ośmieliłby się wymienić właśnie młodszego bruneta jako przykład.
- List do Anthony’ego. Skoro nie da się z nim porozmawiać w cztery oczy, chciałbym, abyś ją do niego dostarczył. W zamian mogę Ci pomóc z panowaniem nad mocą — powiedział spokojnie, przyglądając się jego dłoniom.
Zastanawiał się, czego tak się bał. Zaczął podejrzewać, że mógł faktycznie powiedzieć, co nieco na głos. Chłopak przeczytał, co było napisane na kopercie, po czym dość nagle podniósł na niego wzrok.
- A co jeśli mu go nie dostarczę? - wolał zapytać o najgorszy scenariusz.
- Cóż, straci doprawdy wysoki zarobek – oznajmił, jakby było to nic wielkiego, nie chcąc go stresować. Liczył, że tym, chociaż trochę uspokoi jego nerwy. - Zapewne też byś dobrze przy tym zarobił – dodał na zachętę.
Nephalem patrzył na niego chwilę w zastanowieniu, po czym schował list do kieszeni i wzruszył ramionami.
- Nie wiem, czy dostanie ten list, ale zrobię, co mogę — rzucił dość obojętnie.
Pół demon tylko machnął lekko ręką.
- Domyślam się, że jego przełożeni mogą pierwsi odczytać, jest do nich, jak i do niego skierowany treścią – podrapał się po policzku – W teorii mógłbym sam go dostarczyć, jednak jestem dość zajęty pracą, by się tam dostać – odparł, krzywiąc się lekko.
Nie miał ani chwili na latanie za Ruchem Oporu i szukanie ich przełożonych, prawdę mówiąc, co chwilę zmieniali swoje położenie. Na pewno musiałby poświecić temu z dobre kilka dni, w które mógłby zarobić miliony. Stracenie potencjalnego zarobku było dla Noah nieopłacalne, wolał wykorzystać przyjaźń kwiaciarza z rebeliantem. Zapewne zdradził mu, gdzie mogliby się domniemanie spotkać, bądź jakkolwiek się skontaktować.
- To wszystko? - wolał się upewnić, czy nagle nie wyskoczy mu z kolejnym listem. Przyłożył filiżankę do swoich ust, dopijając jej zawartość, jaką była zielona herbata.
- Hmm… - zmrużył oczy w lekkim zastanowieniu. Doszedł do wniosku, że chciałby, aby chłopak dał mu znać po podjęciu decyzji, czy chce skorzystać z jego usługi. Wyciągnął kartkę i starannie zapisał na nim swój numer telefonu, po czym podsunął ją Cedrikowi.
Ten westchnął cicho, wziął i przesunął wzrokiem tym razem po ciągu liczb.
- Twój? – spytał dla pewności.
- Mój, ale dla ciebie — odparł halfbreed. - Jeśli będziesz chciał się spotkać, wyjść na randkę albo zwyczajnie spróbować nauczyć się minimalnej kontroli nad hipnozą, z chęcią ci pomogę – powtórzył swoją ofertę, po czym machnął ręką do kelnerki. Uśmiechnął się do niej miło i gdy ta tylko podeszła, poprosił o rachunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz